PLAN NA STYCZEŃ: ODPOCZYNEK. RZECZYWISTOŚĆ: GARŚĆ LEKCJI OD WSZECHŚWIATA.

Weszłam w nowy rok z gotowym planem. Nie zakładał on żadnych ambitnych celów, postanowień, ani wizji. Wiedziałam, że chcę nadal zimować, czyli jednym słowem - odpoczywać. Styczeń na spokojnie - tak to sobie wyobrażałam. Miało to związek z hasłami jakie ustaliłam sobie na 2025 rok: ZDROWIE, LEKKOŚĆ, ODWAGA. Wyposażyłam się w kolejną dawkę leków i suplementów (zdrowie), miałam robić NIC (odwaga) i żyć sobie spokojnie (lekkość). 

Tymczasem styczeń rozłożył przede mną swoje karty i z rozbrajającym uśmiechem powiedział: "Oj, kochana, to tak nie działa”.

Kocham spełniać swoje marzenia!

I miał rację. Ten miesiąc pokazał mi, że czasem najbardziej precyzyjne plany są jak domek z kart – wystarczy jeden podmuch rzeczywistości i wszystko się zmienia. Co się wydarzyło w ciągu tych 31 dni? Oczywiście pod kątem rozwoju osobistego, czyli naszej ulubionej tematyki ;) O tym opowiem Wam w dzisiejszym wpisie. Zapraszam!

CO ROZWOJOWEGO SIĘ WYDARZYŁO? 

1. Odpuściłam swoje dotychczasowe przekonania i po raz pierwszy w życiu zakupiłam urlop w formule all inclusive. Żeby leżeć pod palemką i realizować swój plan na styczeń, czyli odpoczywać. (hmm, aha! spojler: ten wyjazd wywrócił miesiąc do góry nogami i zainicjował w moim życiu kilka ważnych zmian).

Palmy to moje ulubione drzewa.

2. Spełniłam swoje marzenie i stanęłam na afrykańskiej ziemi. Przesypywałam w rękach saharyjski piasek, jeździłam na wielbłądzie i kładami po pustyni. Zobaczyłam też prawdziwą Tunezję poza kurortem, co było niesamowicie rozwojowe.

Przygoda. Radość. Lekkość.

3. Mocno ograniczyłam media społecznościowe. To był prawdziwy detoks. Nie publikowałam na instagramie, nie szukałam inspiracji, nie skrolowałam bezwiednie. Zajęłam się realnym życiem.

4. Wzięłam udział w plenerze fotograficznym, w efekcie czego moje fotografie zamieszczono w mediach. Kolejne spełnione marzenie.

5. Zapisałam się do teamu kreatywnego u dwóch z moich instagramowych guru ;) Malujemy, tworzymy, rozmawiamy. Jest super!

6. Zorganizowałam po raz kolejny styczniowe spotkanie z moimi dziewczynami i zrobiłyśmy nowe Mapy Marzeń. Przy okazji dokonałyśmy audytu map z ubiegłego roku. Uwielbiam takie spotkania.

Bez pośpiechu. Jedna rzecz na raz. Trzy priorytety dziennie.

7. Tańczę bachatę. Ogarnęłam też układ taneczny do piosenki Jerusalema - Master KG. (Ogólnie nie tańczę, tzn nie tańczyłam, więc to dla mnie duża sprawa.) To mój utwór stycznia. Niekoniecznie kojarzy mi się wyłącznie dobrze, ale na pewno rozwojowo. Czyli ostatecznie dobrze ;)

8. Zaufałam mądrzejszym ode mnie w kwestii żywienia i zainwestowałam w ZDROWE jadłospisy, po których w końcu czuję się LEKKO (słowa roku). Nie kładę się spać dopóki nie mam planu i ogarniętych zakupów spożywczych na kolejny dzień. To w sumie bardzo uprościło sferę gastro w naszym życiu.

Robią się krakersy z ziaren.

9. Stworzyłam kolejne kolaże terapeutyczne w doborowym towarzystwie. 

Jeden kolaż, niezliczona ilość materiału do pracy rozwojowej.

10. Zrobiłam czystki na IG. Stworzyłam kilka profili pogrupowanych tematycznie i przeniosłam się na nie z obserwowanymi kontami. Teraz zanim wchodzę na IG zadaję sobie pytanie czego oczekuję i potrzebuję i na ten dokładnie profil się loguję.

11. Nie zabieram telefonu do łazienki. Z tym było najtrudniej, bo przyzwyczajenie.

12. Dostosowaliśmy sposób przyjmowania gości do naszych wartości, przekonań i możliwości. Od teraz świętowanie np urodzin będzie przyjemnością, a nie staniem przy garach dzień przed, zasuwem w dniu imprezy i sprzątaniem dzień po. Zamówiliśmy po prostu pizzę. Tak mamy, tak będziemy robić. Wyniknęło to z zadania sobie pytania: kto w zasadzie świętuje? Solenizant? Najbliżsi? Goście?  Komu jest przyjemnie? Co się liczy? Żeby się najeść? Czy żeby spędzić czas RAZEM przy stole? Opuszczamy. LEKKOŚĆ, no i ODWAGA, ale też ZDROWIE, bo brak przemęczenia i stresu.

13. Ustalam maksymalnie 3 priorytety na dany dzień. Dwa z nich są stałe: odpowiednie posiłki+suple oraz codzienny ruch. Czyli zostaje jeszcze tylko 1 rzecz dziennie. Świat się nie zawala. Może nieco zwolnił. Ale to dobrze.

Smacznie i kolorowo. Tak lubię najbardziej.

14. Jeśli o ruchu mowa... Na urlopie zobaczyłam jak duży wysiłek sprawia mi ruch. Autentycznie mnie to przeraziło. Od tego czasu zakwasy są moją codziennością.

15. Zrobiłam po drugiej dziurce w obu uszach. Zawsze chciałam, ale czułam, że "nie powinnam" z racji wykonywanego zawodu. No halo...

16. Kończę powoli różne rozpoczęte projekty. To daje niesamowite poczucie sprawczości i jest wyrazem szacunku do siebie.

17. Określiłam kto mnie inspiruje i dlaczego. Od tego czasu jeszcze bardziej wczytuję/wsłuchuję się w to co piszą/mówią te osoby i przetwarzam, integruję, zmieniam swoje schematy myślowe.

Nie wierzę w przypadki. Wierzę w synchroniczność.

18. Kupiłam sobie wykreślanki i to jest mój czas z retro rozrywką. I jeszcze remik :)

19. Słucham na YT muzyki gdzie tłem są ujęcia kręcone w drodze. Bardzo mnie to relaksuje i rozmarza.

20. Codziennie uzupełniam swój Życiownik, czyli notes, w któym jest totalny misz-masz. To ma ogromną korzyść jeśli chodzi o samorozwój i autoterapię.

Samorozwój mam wpisany w krwioobieg.

21. Byłam na solorandce. To dopiero jest rozwojowy temat!

Tunezyjska solorandka. Trzymałam w rękach krokodyl(k)a ;)

Co zrozumiałam? 

Jakie decyzje podjęłąm na podstawie tych niespodziewanych lekcji, 

których dostarczył mi styczeń? 

  • To co mnie napedza w życiu najbardziej to zamiana marzeń w cele i ich realizacja.
  • Zrozumiałam jak ogromną rolę w rozwoju osobistym odgrywa twórczość.
  • Wystarczy, że zrobię, nie muszę być w tym dobra.
  • Nie przepadam za zimą i nie będę starała się tego zmienić, za to wypracuję sobie sposoby na to jak sobie z nią radzić.

Nowy Rok w Tatrach.

  • Chcę wyjeżdżać na taki urlop raz w roku, zimą właśnie.
  • Potrzebuję rutyny, która wprowadza ład, porządek i spokój.
  • Mam tendencje do brania na siebie zbyt wielu tematów jednocześnie, to mi nie służy.
  • Odpuszczam póki co górskie wędrówki. Potrzebuję lekkości i łatwego relaksu. Jeśli góry to kolejką.
  • W lutym kontynuuję koncentrację na zdrowiu, czyli ruchu, odżywianiu, suplementacji, nawadnianiu i odpoczynku od elektroniki. To mój priorytet.
  • Picie herbaty czy kawy w oknie, bądź  na bujanym krześle to bardzo ważna część dnia.

Jestem fanką kubków i filiżanek. Zmieniam je sezonowo.
 

Styczeń był dla mnie miesiącem zaskoczeń, trudnych emocji, pięknych chwil i czasem, w którym zajęłam się sobą OD PODSTAW.

Ten miesiąc pokazał mi coś ważnego – że życie ma dla nas własne scenariusze, często lepsze niż te, które sami piszemy. Planowałam odpoczynek, dostałam lekcję odwagi. Chciałam stabilności, a odkryłam, że zmiana jest czasem największym darem.

Afryka. Czy to się dzieje na prawdę? Marzenie z czasów dzieciństwa.
 

Jeśli więc masz wrażenie, że coś nie idzie zgodnie z planem… Może to nie przypadek? Może to właśnie ten moment, w którym Wszechświat delikatnie popycha Cię w stronę, której jeszcze nie dostrzegasz?

A Ty? Jaką nieoczekiwaną lekcję dostałaś w styczniu? Podziel się w komentarzu! 

Do napisania!

Pozdrawiam Cię serdecznie, Aneta.


Komentarze